Wspomnienia Pawła Trawińskiego

Pamiętam też, jak Michał Węgrzycki zrobił stronę internetową Klubu. Była to jedna z pierwszych stron w oddziale. Wtedy nie było jeszcze laptopów, a większość ludzi korzystała z Internetu w kawiarenkach internetowych. Niektórzy patrzyli na Węgorza jak na dziwoląga. Szczególnie część starszych osób zastanawiała się, kto będzie tam zaglądał. Dla pokolenia czarno-białej telewizji Internet to była czarna magia.

Z oznakowaniem szlaków w terenie różnie bywało. W Sudetach, Beskidzie Śląskim i Beskidzie Żywieckim oznakowanie było porządne. Im jednak bardziej na wschód, tymgorzej. W Beskidzie Niskim nie raz trzeba się było zastanawiać, co znakarz miał na myśli. Tym bardziej, że wtedy jeszcze nikt nie słyszał o GPS. Korzystaliśmy z map wydawanych przez PPWK i zdarzało się, że musieliśmy brać poprawkę na różne „przesunięcia” w terenie. Nie lepiej było z prognozami pogody – słuchaliśmy ich z radia w schronisku, czasami ktoś miał przenośne radyjko. Najczęściej jednak patrzyło się w niebo i oceniało, czy będzie słońce, czy też deszcz, burze było słychać z daleka. Marsz po górskim szlaku w tamtych czasach dawał zupełne odcięcie się od świata. Nie wiadomo było, co się zastanie po powrocie do domu.